Iran i Irańczycy – część III

Ciężkie warunki istnienia były dla Irańczyków niezrównaną szkołą dzielności fizycznej i hartu ducha. Ziemię, zamieszkaną przez nich, słusznie nazwano krajem ostrych przeciwieństw. Śnieżyste szczyty górskich olbrzymów spoglądają tam na gorejące piachy rozległych pustyń, wśród których rozścielają się oazami obszary ziemi rodzajnej. Po upalnym, suchym lecie, w ciągu którego nie brak ostrych zmian atmosferycznych, przychodzi ciężka, mroźna zima. Lud, który dobrowolnie zamieszkiwał taką niegościnną ziemię, musiał być i był rzeczywiście nad zwykłą miarę dzielny, odważnie, mężnie stawiał czoło wszelkim przypadłościom życia. Był to lud jakby stworzony i wychowany na władcę licznych ludów i pana olbrzymiego państwa, które uległo dopiero potędze Aleksandra Macedońskiego. Zwycięski Macedończyk uczynił r. 330 przed naszą erą koniec świetnemu panowaniu dynastii Achemenidów (od 630 do 330 przed Chrystusem). Ale Persowie przetrwali tę klęskę. Państwo ich, okrojone przez najeźdźcę greckiego, zyskało na spoistości i umocnieniu wewnętrznym tyleż, ile straciło na rozległości terytorialnej. Pod kilkudziesięcioletnim panowaniem Seleucydów zyskała Persja bardzo wiele dzięki wpływom kultury greckiej i nie przestała się snadź rozwijać pod późniejszym panowaniem partyjskich Arsacydów (od 250 przed Chrystusem do 226 po Chrystusie), bo, gdy zwycięscy Sasanidzi (226—651 po Chrystusie) zajęli ich miejsce, byli w możności zgotować Persom wspaniałe odrodzenie narodowe w państwie Nowoperskim. W ciągu czterech przeszło stuleci istniało to państwo, rozwijając się kulturalnie, aż wreszcie w połowie VII-go stulecia uległo ostatecznie najeźdźczym Arabom muzułmańskim.

Potężny dramat tego wielkiego narodu aryjskiego skończył się wtedy pod względem politycznym, ale kultura perska, nauka i poezja żyły dalej pod obce mi formami, zapładniając ducha zwycięskich wyznawców Proroka.